RESTAURACJA CYRANO DE BERGERAC - OPINIE

Byłem tam ostatnio. Wchodząc - pierwsze rozczarowanie - klimat restauracji w piwnicy to nie to, co lubię. Zachęcony jednak nad wyraz uprzejmym powitaniem zasiadam do stołu i tu - drugie rozczarowanie - karta jest dość uboga. Zachęcony jednak dobrym winem zamawiam i czekam z niecierpliwością. Po kolei wchodzą przystawki, zupa i danie główne. Wszystko podane w odpowiednim czasie i dyskretnie uzupełnianym winem. Wszystkie potrawy rozpływają się w ustach. Niebo w gębie i miód na serce. Zapominam o skromnej karcie - wiem że czymkolwiek mnie tu ugoszczą będzie godne króla. Jem, piję, czuję się usatysfakcjonowany. Obsługa (szczególnie męska) dyskretna, zawsze na czas, uprzejma, jednym słowem profesjonalna. Kończę. Rachunek raczej wysoki.

Ogólnie polecam wszystkim, którzy walory smakowe i świetną obsługę mają ponad marne kilkaset złotych. Acha, w opisanych na stronie 45zł za posiłek nie sposób się zmieścić, jako że porcje są niewielkie, smaki bogate i stąd kilkudaniowy posiłek obowiązkowy.

Nadal trzymają poziom. W pamięci utkwiło mi ciasto czekoladowe, naprawdę dobre, choć dania główne też niezłe. Obsługa wyraĽnie podciągnęła się w angielskim od poprzednich komentarzy - nie było z tym problemu.

Znakomita restauracja. Trafiłem tam po poszukiwaniu wśród znajomych na niewielkie spotkanie biznesowe. Świetna obsługa, będąca na zawołanie, ale bez narzucania się. Bardzo ładne wnętrze, wiele zakamarków, szczególnie w drugiej, bardziej kameralnej części. Ceny dość wysokie, ale jak się okazało warte wrażeń kubków smakowych. Chateaubriand znakomicie przyrządzone, ale szkoda jednak że bez grzanki i sosik nie był osobno. Poza tym, bez zarzutu. Tournedo tak samo świetne. Na początek przystawka na koszt firmy, co bardzo dobrze umiliło oczekiwanie na resztę potraw. Co zaskakujące, na kieliszki można było kupić bardzo dobrego czerwonego francuza (niestey nie pamiętam nazwy), co nie zdarza się zbyt często. Wśród deserów na kolana powalił mnie suflet czekoladowy, który po prostu rozpływał się w ustach (a nie w dłoni). Creme brule także znalazło uznanie mojego gościa, wielkiego smakosza. Doskonała grappa na koniec znakomicie podsumowała ten miły wieczór. Jednyny mankament, to zdecodowanie słaba znajomość angielskiego, ale cóż, w końcu to restauracja francuska, a jak wiadomo w tym kraju po angielsku odgadać się jest trudno ... Jednak ten szczegół nie mógł zmienić mojego entuzjastycznego nastawienia do tej restauracji. Zamierzam tam wrócić jak najszybciej. Zachęcam wszystkich zwolenników dobrego jedzenia, posiadających jednak dość zasobny portfel. Pozdrawiam, Bartek

Klasa sama w sobie i jedna z najlepszych restauracji w Krakowie. A już z pewnością najlepsza w jakiej w tym pięknym mieście byłem. Perfekcyjny wystrój, obsługa i jedzenie. Praktycznie nie ma się do czego "przyczepić".:-)Wystrój stwarza niezapomniany klimat, sympatyczna, szybka, nienachalna a jednocześnie nie "patrząca z góry" jak w wielu lokalach tej klasy obsługa (dodam że byłem tam akurat ubrany zupełnie "na luzie" i z pewnością nie wyglądałem na biznesmena, cudzoziemca czy znawcę francuskiej kuchni). Rewelacyjne Châteaubriand z Trzema Pieprzami, czy np. krem z borowików z jajkiem przepiórczym. W ciemno mogę polecić każdą inną potrawę z karty -w pełni przekonali mnie swoim profesjonalizmem - nie mam żadnych wątpliwośic że pozostałem potrawy są na podobnym, wysokim poziomie. A jak już kiedyś pisałem - bywam tu i ówdzie :-) i to kilka razy w tygodniu, więc mam porównanie i z pewnością nie jest łatwo byle czym mnie pozytwnie zaskoczyć. Tu się to w pełni toudało - byłem bowiem nastawiony sceptycznie (na kilka krakowskich knajp przy samym rynku się już mocno naciąłem), a miejsce wybrałem przypadkowo -zachęcony ciekawym wejściem i (co przyznaję nie bez pewnego "wstydu") - znaczkiem "wyróżnienie Newsweeka".(choć raczej pod kątem weryfikacji trafności tego wyboru). Jak już miałbym mieć jakąś uwagę, to zabrakło w ofercie soku ze świeżych owoców, który bardzo lubię. Poza tym ceny - jak na Kraków - bardzo wysokie (móżnaby powiedzieć "warszawskie") ale w pełni dostosowane do jakości. Na business lunch jak również na romantyczną a jednocześnie elegancką randkę - miejsce wprost idealne (choć na pewno nie na każdą kieszeń). Klasą porównałbym lokal do warszawskiej "Tradycji" - inny styl i kuchnia ale równie wysoki poziom. Z pewnością odwiedzę ten lokal przy kolejnym pobycie w Krakowie. Polecam z pełnym przekonaniem - nagroda Newsweeka jak najbardziej zasłużona! Do wiadomości redakcji - proszę o poprawienie na stronie danych o godzinach otwarcia lokalu - w tej chwili jest to 12-24 (uwaga-w niedzielę i święta nieczynne!).Dziękuję i pozdrawiam.

Kiepsko. Nie było sufletu. Nie było czekolady na goraco (a na stronach www pzrechwalaja sie jaką robia pyszną...). Na moje pytanie czy jest jakaś tarta wytrawna pan zrobil oczy jak spodki, po wyjasnieniu, ze chodzi o tarte np. z pomidorami, szpiankiem - nie na slodko- pan odrzekł ze nie ma. Poczulam sie jak w PRLu...
Kawa biala kosztowala 16 zl- i byla ZWYKLĄ kawą -zadna pyszną z pianką.

Wspaniałe miejsce pod każdym względem. Jedzenie wyśmienite, obsługa bardzo kulturalna i dyskretna , nie narzucająca się. Jest oczywiście bardzo drogo ale warto od czasu do czasu poświęcić te kilkaset złotych.