KAWIARNIA JAZZ ROCK CAFE - OPINIE

Knajpka od lat tak samo wypasiona.No i jeszcze ten nowy barman - mniam :)

śmieszni ludzie tu przyłażą i się śmieją.brawa dla nich ,fajnie jest tak cały czas się śmiać.i ja sobie nawet spróbuję takiej zabawy ale po rowerze bo mi muszki go gardła wlatują i zaksztusić się można a przez to to i nawet wypadek spowodować wtedy dzieci stracą ojca a w najmniejszym wypadku ojciec rower straci.pośmieje sie tam w piwnicy przy piwie hm... tylko żeby się piwem nie zachlusnąć bo wtedy moze być to początek czegoś rownie poważnego jak wypadek na np konca świata albo hm....
czekajcie na mnie w tym jazz rocku .się pośmiejemy

bardzo fajny koncert był w jazzie w sobote,troche za pozno sie rozpoczał ,ale chłopaki nadrobili cieplą barwa reagge.w ogóle mysle ,że takich imprez powinno być więcej bo dla ludzi ,którzy do jazzu przychodza,bezproblemowych,pokojowo nastawionych,radosnych zawsze ta muzyka jest szczególnie ważna (chyba).

to jest całkiem fajna knajpka .lubie tu przychodzic, industrialny ,toporny klimacik nasączony dobrą muzyką.polecam

bardzo przyjemna obsługa,kulturalna i miła.procz tego przystojni chłopcy.to jedna z knajp ,w których jednak wyplenić się chamstwo udało.jednak można bawić się i mimo nawet sporej ilości alko we krwi nie zaczepiac innych i nie prowokowac nieprzyjemnych sytuacji.dobra muzyka to tutaj wielka zaleta.usmiech ,zabawa,tolerancja (co zauważył też pan piszacy wcześniej) to to co mozemy tutaj znalezc i czego brakuje wielu innym krakowskim lokalom

jazz rock jak zwykle uraczył mnie doskonałą muzyką .ta knajpa nie boi się upływu lat.nie bawiłem się już dawno i bałem się ,że bedzie trudno, a tu niespodzianka!dobrze chłopy zagrały ,impreza bardzo udana.polecam jest fajnie i tolerancyjnie

Pierwszy raz zaplatalam sie do JRC jakos niedlugo po maturze, rok 1995...to byla milosc od pierwszego wejrzenia. Weekend byl niewazny bez wypadu na Slawkowska, potem jeszcze srodki tygodnia. Ciezko przezylam remont, kiedy JRC byl zamkniety,snulam sie bez celu po Rynku i szukalam JazzRockowych znajomych :(
Zmienia sie wystroj, zmieniaja sie ludzie, obsluga tez juz nie ta sama, ja sie nieuchronnie starzeje, a klimat Jazz Rocka zostal.
Od roku mieszkam w Irlandii, nie bywam w knajpach, tutaj sie tylko pije Guiness'a i gapi w telewizor, moje pojecie legerdanego irlandzkiego pub'u leglo w gruzach. Jakby to bylo fajnie moc Jazz Rock przeniesc do Cork.
Wroce tam jeszcze, a tymczasem wysylam znajomych, niech zobacza, jak sie mozna dobrze bawic.
Mam nadzieje, ze Pan Andrzej miewa sie dobrze :). Pozdrawiam wszystkich stalych bywalcow.
PS: Kiedys napisze wspomnienia z Jazz Rock cafe, juz to sobie dawno zaplanowalam.