Roti Roti

Do Roti Roti udaliśmy się po uprzedniej rezerwacji zarówno miejsca, jak i konkretnego "zestawu". Na miejscu, mimo popołudniowej godziny, okazało się, że wszystkie dania się skończyły, pozostały tylko dwa, wegetariańskie. Zdecydowaliśmy się zostać, dostaliśmy cieciorkę - papkę bez smaku, oraz bakłażany z ziemniakami - czyli niedogotowane ziemniaki w posypce z dosłownie trzema kawałkami bakłażana. Wszystko podane w niewielkich miseczkach (jak na budyń...). Uwaga: jako dodatek dostaliśmy chlebek roti - w praktyce jeden naleśnik podzielony na dwie osoby. Jesteśmy strasznie zdegustowani: tym, że zlekceważono naszą rezerwcję, wielkością porcji (wyszliśmy najnormalniej w świecie głodni) oraz jakością kuchni, która de facto z indyjską ma niewiele wspólnego. Kucharze reperezentują poziom gorzej niż amatorski, podejrzewam, że nigdy nie stali obok prawdziwego kucharza, o indyjskim nie wspominając. Obok chłopak dostał kawałek kurczaka na patyku, też nie wyglądał na zadowolonego... Zapiekanka z okrąglaka w Roti Roti podzielona zostałaby chyba na cztery porcje.

W Roti Roti gościłam dwa razy i więcej nie zrobię już takiego błędu. Menu na stronie kompletnie mija się z "tablicą dań" w lokalu. Już w barze mlecznym jest o wiele większy wybór. Za pierwszym razem zamówiłam pierożka z mięsem (bardzo mały jak na 5 zł, plusem był sos), roti chicken (12 zł to duża przesada) i zupę z gorczycy (kompletnie bez smaku), inne dania były niedostępne, "bo już się skończyły", a była to pora popołudniowa. Za drugim razem znów skusiłam się na pierożka, który tym razem był trochę większy. Jedynym dostępnym daniem głównym był chicken curry, który okazał się kpiną. Kurczak kompletnie bez smaku, w dziwny sposób... rozgotowany, curry w ogóle nie było czuć. Czas oczekiwania bardzo długi, nie polecam...